piątek, 5 lipca 2013

Recenzja odżywki do włosów z Biedronki- Elisse premium!

Ok. 2 tygodnie temu udałam się do Biedronki bez celu. Od tak, żeby zobaczyć, co ciekawego proponują i kupić kilka zdrowych produktów potrzebnych do obiadu. Pochodziłam i zauważyłam, że na półce stoją całkiem niewinnie wyglądające odżywki. Z tego, co pamiętam były jeszcze fioletowe, ale spieszyłam się już troszkę, więc pomyślałam, że czemu nie i chwyciłam zieloną. Kosztowała ok. 5-6 zł/ 250 ml. Moje pierwsze skojarzenie z nią, to to, że pewnie zawiera oliwki (ze względu na kolor), ale z tego co przeczytałam to chyba nie. Nutki zapachowej jako tako nie posiada, po prostu pachnie jak standardowy szampon, z czego się trochę cieszę, gdyż lubię swój szampon brzoskwiniowy z Cien i nie byłabym zadowolona gdyby zapachy się gryzły. Użyłam jej 2-3 razy, bo jestem z tych dziewczyn, które myją włosy wieczorem i nie mam sił, żeby co drugi dzień siedzieć z odżywką na włosach po kilka(naście) minut. Ale do rzeczy. Zaraz po dokładnym zmyciu odżywki, ale jeszcze przed wytarciem włosów zauważyłam, że nie są poplątane, jak to zwykle z nimi i są doskonale gładkie. Wiadomo, ucieszyłam się.

Jednak czar pryska zaraz po wyschnięciu włosów. Moje były nadal suche, czyli takie jak na początku. Mimo dokładnego płukania okazały się dosyć ciężkie. W skrócie: na moich włosach odżywka nie zrobiła nic, a śmiem twierdzić, że wpłynęła na nie źle. Nie polecam jej, a na dniach postaram się przetestować jeszcze tą "fioletową" wersję i dam wam znać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz